środa, 24 lutego 2016

Ostatni horcrux... - rozdział 1, część 1.

- Słucham? - dziewczyna wyrwała się z zamyślenia.

- Co zamierzasz? - Nella wpatrywała się w nią złotymi oczami.
- W jakim sensie? Aha! Chodzi o mój powrót do szkoły, tak zwany kolejny rok z psychopatką Lestrange? - stwierdziła zimno Rosie.
- Co roku to samo - westchnęła Liliane, stawiając na stole pustą już butelkę po soku.
- Nie o to mi chodziło. Po prostu. Co zamierzasz robić w tym roku? Wiesz... jakieś zajęcia dodatkowe, imprezy, czy coś? - Nella puściła uwagę siostry mimo uszu.
- Chcę się zapisać na dodatkowe zajęcia z wiedzy na temat magicznych stworzeń. No i... wiecie, że boję się latać na miotle, co nie? To w tym roku chcę się przełamać - odrzekła Rosie, patrząc na swoje dłonie, jakby działo się z nimi coś niezwykłego.
- Pójdę z tobą na te zajęcia - szepnęła Nella wstając. Po czym dodała spokojnym, ale radosnym tonem. - No, kochane, pora się zbierać. Pokątna, Zabini i Malfoy czekają.
Dziewczyny popatrzyły na nią z politowaniem, po czym Rosie poszła powiedzieć mamie, gdzie się udają i teleportowały się na Pokątną.
Oczywiście wszystko miały już załatwione, podręczniki na szósty rok kupione, nowe szaty, pergaminy, kotły, pióra i inne rzeczy także. Szły na magiczną ulicę tylko po to, by spotkać się ze Ślizgonami i omówić "sprawy bieżące".

Dziewczyny szły przez Pokątną, wzrokiem szukając swoich przyjaciół, z którymi były umówione. Nagle zza panny Lastrange wyskoczyło dwóch wysokich chłopaków krzycząc "bu".
- Malfoy, Zabini! Ale z was kretyni! - wrzasnęła przestraszona Rosie.
- Daj spokój Rosie, aż tak was nie przestraszyliśmy - Will uśmiechnął się, iście diabelsko podobnie do ojca. - No i popatrz, nawet zrymowałaś!
- Jesteś głupi, Will! - krzyknęła, splatając ręce na piersi, Rosie.
- Też cię kocham, Mała - William posłał ciemnowłosej buziaczka, dziewczyna tylko prychnęła, jednak jej włosy zaczęły się lekko kręcić. - No wiesz, Nella jakoś się nie przestraszyła... bierz z niej przykład.
- Gryfoni się nie boją - powiedziała hardo Nella. Przyjaciele szli powoli w stronę pobliskiego pabu.
- Tak, na pewno Nox - powiedział z kpiną Scorpius.
- Odczep się Malfoy! - syknęła Nell. Jej oczy stały się lekko czerwone.
- Samokontrola Nox. Widzisz, potrafię cię doprowadzić do furii jednym zdaniem... Co ty zrobisz w Gryffindorze, tam wszyscy są tysiąc razy bardziej denerwujący ode mnie - powiedział ze śmiechem młody Malfoy. Weszli do knajpy i zajęli jeden ze stolików na uboczu.
- O nie... jak śmiesz?! To mój dom, nie możesz nic o nim mówić, szczególnie o jego uczniach! Zrozumiano? - fuknęła. Podeszła do nich kelnerka i przyjęła zamówienie.
- Nie - opowiedział, Nelli, Sorpius, gdy po przyjęciu zamówienia, kelnerka odeszła.
- Mal... - nie dokończyła, ponieważ przerwała jej Liliane.
- Skończycie się kłócić? Jak ja z wami wytrzymam, przez okrągłe dziesięć miesięcy? - powiedziała Liliane, w momencie, kiedy kelnerka, która przyniosła ich zmówienie, odeszła w stronę baru.
- Jedenaście słoneczko. Przyjeżdżacie do mnie na wakacje - powiedział spokojnie Scorpius. Nella jedynie zakrztusiła się pitym napojem, ale udało jej się to zamaskować.
Siedzieli tak, popijając piwo kremowe. Śmiali się, omawiali co w tym roku zamierzają zrobić... albo czego nie. Co chwilę do pabu wchodzili nowi goście, jednak uwagę grupki Ślizgono-Nellowej zwróciła dopiero paczka, składająca się w większości z rudych czupryn, która śmiejąc się weszła do Dziurawego Kotła.
- Yolo Pottuś! - krzyknął Scorpius na cały głos. Kilka osób zwróciło na nich wzrok, ale większość była już przyzwyczajona do panującego tutaj zgiełku.
- Malfoy - warknął James przez zęby.
- Cicho bądź, idioto - skarciła Scorpa Nell, po czym wstała, podeszła do przyjaciół z Gryffindoru i przywitała się, przytulając do każdego po kolei. Rose Weasley, jej brata i kuzynostwo, rodzeństwo Potter i pannę Longbottom oraz jeszcze kilku innych Gryfonów. Odprowadziła przyjaciół do ich stolika i zatrzymała się tam na chwilę rozmowy.
Ślizgoni popatrzyli na tą scenę z powątpiewaniem i kpiną.
- No nie, znowu te "kochane" Gryfiaczki... - westchnęła Lily, kładąc głowę na stole.
- Czasami mam wrażenie że bardziej woli ich od nas... - szepnęła Rosie.
- Bo taka jest prawda - odpowiedział jej Will, bujając się na krześle. Reszta wiedząc, że to prawda, zostawiła uwagę bez komentarza.
- Nie mogę uwierzyć, że Tiara przydzieliła ją do Gryffindoru... - powiedział cicho Scorpius. Po czym zwrócił się do Lily. - Przecież to twoja siostra bliźniaczka, powinnyście być choć trochę do siebie podobne… Przynajmniej z charakteru… A wy nie dość, że jesteście w wrogich domach, wyglądacie całkowicie inaczej, macie inne charaktery, priorytety i pasje, to nawet w quiditcha gracie na innych pozycjach…
Lily tylko wzruszyła ramionami i powiedziała coś typu: “tak bywa”.
- No właśnie kuzynie! Do Gryffindoru? Z takim charakterem? - dodała do wypowiedzi Scorpa Ross.
- Taa... choć wiesz, ja się nie dziwię. Ona zawsze była inna - Lily powiedziała wrednie i spojrzała na stolik przy którym stała jej siostra.
Po chwili Nella pożegnała się i wróciła do ich stolika.
- Czyżby Potter i jego zgraja już cię opuściła? - warknął Scorpius.
- Nie, po prostu... tak bardzo cię kocham, że musiałam wrócić, bo pięciu minut bez ciebie nie wytrzymuję... - odwarknęła się, robiąc słodką minkę i nadymając usta. Wszyscy obecni roześmiali się widząc tą nieudolną próbę Gryfonki bycia wredną i ironiczną.
Po jakimś czasie do pomieszczenia wleciał biało-niebieski patronus, dzik przemawiający głosem Bellatrix:
- Rosie, Liliane i Nella. Macie pięć minut, po czym widzę was w domu!
- Ej, zwijamy się - powiedziała Lil, wiedząc, że jeżeli spóźnią się choćby minutę, ciocia Bella zrobi im niezły wykład.
Dziewczyny pożegnały się szybko z chłopakami obiecując, że usiądą z nimi w przedziale, po czym teleportowały się do domu.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz