- Pytam: od kiedy to wiesz? - powtórzyła Nella.
- Nella... odpuść - powiedział cicho Will.
- Nie, nie odpuszczę Will. Muszę wiedzieć! - powiedziała z zacięciem Gryfonka.
- W tej chwili, to nie jest to ważne! - skarciła Gryfonkę Rosie, podnosząc głowę z kolan.
Nell nie zważając na wtrącenia znajomych, krzyknęła do siostry, wstając:
- Wiem, że wiedziałaś szybciej! Czemu mówisz to dopiero teraz?! Jesteś moją siostrą! - czarnowłosa, nie zważając uwagi na wrzaski Nell, wciąż siedziała w tej samej pozycji - Lili, mówię do ciebie! - młodsza Riddle potrząsnęła dziewczyną.
Czarnowłosa, odtrącając ręce siostry, nie patrząc na nikogo, wybiegła z przedziału i podążyłą przed siebie korytarzem.
Po długiej chwili ciszy Nella powoli zaczęła się uspokajać. Spojrzała na Scorpiusa, który przymknął oczy. Czując jej wzrok, powoli je otworzył. Patrzyli na siebie, przez chwilę.
- Nie musiałaś tego robić - powiedział spokojnie.
- Musiałam Malfoy!- warknęła podenerwowana Nell.
Ona nie mogła uwierzyć. Jej własna siostra, Liliane Viviane Riddle, wiedziała o ich ojcu. Wiedziała, i nic nie powiedziała. Z drugiej strony... musiała mieć powód. Tylko co?
No właśnie...
Co było powodem? Jakaś groźba? Wątpiła, w końcu ma nazwisko Riddle, a to jednak coś oznacza. To co innego? Może po prostu nie chciała... albo to był rozkaz ojca.
- Scorp? - Chłopak uniósł pytająco brwi, nie otwierając oczu. - Dobrze, że powstrzymałeś mnie... no wiesz, żebym nie wybiegła za Lili.
- Powinnaś ją przeprosić - mruknął.
Nella nie odpowiedziała nic, tylko spuściła głowę.
- Wiem - szepnęła po chwili. - Ale... boję się.
- Dasz sobie radę - uśmiechnął się do niej pocieszająco.
Dziewczyna przymknęła oczy.
- Zdrzemnij się, za parę godzin będziemy w Hogwarcie - powiedział opatulając ją swoją bluzą.
- Obudź mnie jak wróci Lili… - odrzekła dziewczyna.
Rosie siedziała jak wryta patrząc w podłogę, gdy odezwał się Zabini:
- Będzie dobrze mała, zobaczysz... - szepnął do niej.
- Ale Zabini, posłuchaj - odpowiedziała sennie. - Moja mama od dzieciństwa wpaja mi jedno zdanie: Nie zrób nam wstydu, pamiętaj kim jesteś i… - nie skończyła, bo przerwał jej chłopak.
- Ale...
- Nie, nie ma żadnego „ale”! - podniosła lekko głos. - Co roku, gdy mamy wrócić do szkoły, zastanawiam się jak to będzie... - zrobiła przerwę.- Czy nie będę mieć problemów. A Liliane? Lili powinna nam powiedzieć! W końcu to nas też dotyczy! Wystarczy mi, że już teraz uważają mnie za psychopatkę... to co będzie jak się dowiedzą?
- Będzie, co będzie - powiedział - ale wiedz, że na mnie możesz zawsze liczyć. Zresztą na resztę też.
- Wiem - odpowiedziała.
Lili myślała, oglądając krajobraz rozciągający się za oknem i zaciągając się zimnym powietrzem z otwartego okna. Była zła. Na siebie. Czemu to jest takie trudne? Zastanawiała się nad tym czemu akurat ją musiała spotkać tak głupia i nieprzyjemna sytuacja. Już nawet pogodziła się z wiadomością, że jest sierotą. A tutaj ni stąd ni zowąd, nagle okazuje się, że jej ojciec (którego zresztą nigdy nie poznała, a matka nigdy o nim nie mówiła) żyje… A raczej może żyć, gdy tylko… Potrząsnęła głową żeby odrzucić od siebie myśl, która od dłuższego czasu ją nawiedzała i jej umysł coraz częściej oraz chętniej ją do siebie dopuszczał. Uważała, to za dziwne, bo mimo tego, że nie chciała, to wydawało jej się odpowiednie... Na dodatek jej siostra… A ona tylko chciała im to powiedzieć, aby byli bardziej ostrożni i… Jej rozmyślania przerwało wrażenie, że ktoś się jej przygląda.
Potter.
Ten głupi, denerwujący Gryfon. Najgorszy rodzaj człowieka.
Odwróciła głowę, spoglądając w ciemne oczy chłopaka.
- Nox w sekcji Gryfonów, co to się stało? - uśmiechnął się ironicznie James.
- Wow Potter twoja spostrzegawczość jest zadziwiająca - odpowiedziała wrednie.
- Dobra, dobra... nie złość się - uspokoił ją J.
- Nie mów mi co mam robić, Potter - syknęła Ślizgonka nie odwracając się nawet w stronę chłopaka.
James nic nie mówiąc stanął przy oknie, obok dziewczyny.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało.
- Więc co tu robisz? - zapytał w końcu J.
- Nie twoja sprawa, ale będę litościwa i ci powiem, przyszłam pooddychać świeżym powietrzem - powiedziała smętnie. - A ty czemu przyszedłeś? - dodała po chwili dziewczyna.
- W sumie... to Fred mnie wkurzył i musiałem odetchnąć.
- Ten durny Weasley? - zmrużyła oczy Liliane.
- On nie jest durny... tylko ma małe zapędy. Wiesz... nienawidzi Ślizgonów... - powiedział.
Dziewczyna tylko westchnęła i spojrzała w rozciągający się za oknem krajobraz.
- Liliane?
- Hmm?
- Rozejm? - zaproponował chłopak i wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
Lili otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, a po chwili roześmiała się.
- Potter, jesteś głupi czy udajesz? Rozejm? Ty i ja? To, że ze sobą teraz rozmawiamy i przyjaźnisz się z moją siostrą nie oznacza, że możemy zawrzeć rozjem oraz próbować się tolerować.
Chłopak wzruszył ramionami, a po chwili ciszy powiedział:
- Nie wiedziałem, że masz zielone oczy.
- Taaa. Ciesz się, jesteś jednym z nielicznych znających moją tajemnicę. Zawsze noszę soczewki - powiedziała zdawkowo, z zamyśleniem, uporczywie patrząc się przez okno.
Stali jeszcze jakiś czas w zamyśleniu, parząc się w otwarte okno. W końcu Ślizgonka rzuciła:
-Cześć, Potter, ja idę.
-Cześć Lily - powiedział cicho. Stał przez chwilę i wpatrywał się w oddalającą sylwetkę dziewczyny.
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz