środa, 11 maja 2016

Ostatni horcrux... - rozdział 2, część 6.

Lili poszła do swojego dormitorium, dzielonego z Rosie i niejaką Smith. Jej przyjaciółka siedziała w kącie łóżka w dresie i z rozczochranymi włosami.
- Cześć - rzuciła szybko czarna, po czym usiadła obok niej na łóżku.
- Hej - odpowiedziała luźno Rosie.
- O czym tak intensywnie konwersowałaś z Zabinim, co? - Lili wbiła w koleżankę podejrzliwy wzrok.
- Nie twój interes - powiedziała sucho Ross. 
- Oj dobra, dobra - zaśmiała się Lil. - Gdzie Smith?
- A bo ja wiem? Ily idź się szykować - powiedziała Rosie.
- A ty nie szykujesz się? - zapytała, szperając w szafie, Nox.
- Oddam się “czytaniu” podręcznika do zielarstwa… albo typowym dla szkolnej psychopatki czynnościach. No wiesz… będę robić listę moich ofiar.
- Bardzo ekscytujące zajęcia, chętnie bym do ciebie dołączyła, ale wiesz planujemy tą imprezę od wakacji i głupio byłoby nie przyjść… Też chętnie zostałabym - Lily ponownie usiadła na łóżku przyjaciółki.
- Dlatego ja od początku miałam to gdzieś - Rosie sięgnęła po jedną z ulubionych książek Ślizgonów… czyli Zielarstwo z pewnym… dodatkiem. - Preferuję las.
- Ale wiesz, że możemy stworzyć plenerową imprezę w leśnym Pokoju Życzeń - Nox za wszelką cenę próbowała namówić Ross na pójście wraz z nią.
- Zapominasz, że jestem odludkiem… Za dużo idiotów tam będzie, a poza tym, ściana dotrzyma mi tu towarzystwa… książeczki też - twarz Lestrange przyjęła chytry wyraz.
- Kochasz ścianę bardziej ode mnie? I wolisz “czytać Zielarstwo” beze mnie? Zrobiło mi się smutno - Liliane zrobiła posępną minę.
Rosie w odpowiedzi uśmiechnęła się i wyciągając butelkę, wzięła duży łyk.
- Ale tam będzie tego więcej i będzie więcej gatunków i ja tam będę choćby na chwilę i Scorpius ze swoim fanclubem, który prawdopodobnie znowu ma akcję “czerwony stanik dla Malfoy'a” i Will i Nella z Gryfonami i ja i więcej butelek - wymieniała po kolei Lil.
- Idź się lepiej szykować Ily - odpowiedziała poważnie Ross. 
- I tak cię to nie ominie, Rosiaczku - uśmiechnęła się wrednie, wychodząc do łazienki.
- Ciekawe kto będzie się śmiał ostatni... kochana - powiedziała cicho Rosie, gdy usłyszała szum wody dobiegający spod prysznica.

Po 20 minutach...
- ROSIE!? - krzyknęła rudowłosa Liliane, wychylając się z łazienki.
Słysząc to i widząc jaskraworude włosy przyjaciółki, Rosie roześmiała się w głos.
- Jak to zmyć?! - krzyknęła Lily.
- Nijak. Samo się zmyje… kiedyś.
Liliane podeszła do szafy szczelniej owijając się ręcznikiem i wyciągnęła z niej jedną z sukienek panny Lestrange i rzucając ubraniem w dziewczynę, powiedziała z wrednym uśmiechem: 
- Zbieraj się, idziemy balować! 
- Nie…
- Jak ja jestem pofarbowana ala’Weasley, to ty idziesz na imprezę. Czy tego chcesz, czy nie - powiedziała stanowczo Nox, wracając do łazienki.
__

- Może być? - Zapytała Lil, robiąc obrót.
- Tak. Wyglądasz prześlicznie Rudzielcu - zaśmiała się Lestrange.
- Rosie!
- No co? - zrobiła minę niewiniątka. - Dobrze już nic nie mówię... - dodała widząc minę panny Riddle. - Idziemy?
- Taa. Chodźmy - burknęła Lily.
Po drodze nie rozmawiały. Każda myślała nad własnymi sprawami.
Rosie nad tym jak impreza będzie wyglądać. Jej myśli skierowały się też ku niechęci do przebywania wśród ludzi. Została zmuszona do pójścia, a wcale nie miała na to ochoty. Rozmowa z pociągu odbijała się echem w jej głowie. 
Liliane zastanawiała się, co będzie tam w ogóle robić. Nigdy nie należała do osób dużo imprezujących. A jak już, to w gronie zaufanych znajomych. Teraz zaczynała się dopiero obawiać, co może się stać.
Na miejscu miały spotkać się z Malfoy’em i Zabinim, ale tamtych jeszcze nie było.
- Myślałam, że to my będziemy się dłużej szykować - westchnęła Lestrange.
- Znasz ich. To panienki… - stwierdziła Lily.
- Kogo tutaj nazywasz panienką, księżniczko? - warknął Malfoy razem z Willem i Timem podchodząc do dziewczyn.
- Nie mów tak na mnie! - odwarknęła Liliane.
- Niby jak... ah. Ruda księżniczka Nox! Co ci się stało z włosami? - uśmiechnął się zadziornie.
- Nie żyjesz, Malfoy - syknęła. - Zapytaj swojej kuzynki, co się z nimi stało! 
Scorpius zaczął się śmiać i pogratulował Rosie dobrej zemsty. Na korytarz weszła Nella z turkusową burzą włosów. Wyglądała niczym Mała Syrenka.
- Okay... Lili jest ruda. To jeszcze zrozumiem, ale ty Nell? - Tim spojrzał na Nellę, jak na kosmitę.Ta w odpowiedzi zabiła go wzrokiem. Po czym popatrzyła na Rosie i powiedziała do niej bezgłośnie, że ją również zabije.
- Ale się wystroiłyście - Will próbował zmienić temat.
- Lili rzucająca we mnie moją sukienką… Idealna stylistka - córka Belli uśmiechnęła się sztucznie.
- To jak? Kto wymyśla? - zapytała, przerywając niezręczną sytuację, Nell.
- Ogólnie to wiemy co i jak będzie wyglądać, ale wolimy zdać się na was - Will popatrzył na dziewczyny. - Która na ochotniczkę? - dodał po krótkiej przerwie. Nikt się nie odzywał, wszyscy patrzyli się po sobie.
- Tak, to się raczej nie dogadamy - podsumowała ciszę Rosie.
- Dobra. Ja to zrobię - Lili przeszła trzy razy pod ścianą. Po chwili sala była gotowa, i ku zaskoczeniu przyjaciół, nie wyglądała tak, jak przypuszczali. Pokój zmienił się w las. Wszędzie były sznury białych lampek choinkowych, które nie tylko dawały światła, ale też nadawały klimat. Nie było stołów, kanap ani krzeseł, tylko koce w kolorach wszystkich domów, rozłożone na trawie. Znajdowało się tam też miejsce dla DJ’a, bar oraz część służąca do tańca. 
- Wow, Lili. Nie wiedziałem, że jesteś taka... dziewczęca - powiedział zaglądając do środka Scorp.
- Przymknij się Malfoy. Wchodzicie? - zapytała zniecierpliwiona Lily trzymając drzwi.
- Em... bo ja tak jakby zaprosiłam Jamesa, żeby przyszedł szybciej i... - Nella nie skończyła zdania, ponieważ Scor wykrzyknął:
- Potter'a?! 
- Scorp... nie denerwuj się. Nie ma po co - rzekła Liliane po chwili ciszy i zabijania Nelli wzrokiem.
- Właśnie kuzynie. Nie denerwuj się - Rosie znacząco spojrzała w stronę starszej Riddle, która stała oparta o otwarte drzwi, aby się nie zamknęły. Po chwili czekania na korytarzu pojawił się James Potter.
- Cześć - chłopak podszedł i stanął obok Gryfonki, obejmując ją jedną ręką w pasie. - Liliane, córko Bellatrix… - skinął na obie dziewczyny.
- Ona ma imię - przecedził przez zęby Will.
- Daj spokój, Demon - uśmiechnęła się perfidnie Ross. - Witaj synu Harry’ego - niemalże wypluła te słowa. - Czyż...
- James - przerwała jej złotooka. - Przestań. To moja przyjaciółka i należy się jej taki sam szacunek jak mi.
- Dobrze. Przepraszam - zironizował Potter. 
- Niech będzie. Ty Will... się nie denerwuj, a ty James pamiętaj, że ona ma imię. Dobrze? - skwitowała Nella.
- Tak, tak, rozumiem - westchnął Potter. Reszta zostawiła to bez komentarza i wszyscy razem weszli do Pokoju Życzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz