środa, 18 maja 2016

Ostatni horcrux... - rozdział 2, część 7.

Lasek coraz bardziej wypełniał się ludźmi, DJ puszczał rytmiczną muzykę, a barman miał dużo pracy. Bawili się wychowankowie wszystkich domów, w różnym wieku. Większość była mile zdziwiona wystrojem. Nad chordą dzieciaków czuwali prefekci, którzy mieli potrzebę pilnowania i sprawowania kontroli nad uczniami. 

Liliane zgubiła się wśród uczniów, nie mogła znaleźć ani Rosie, ani chłopaków. Nagle w tłumie zauważyła znajomą sylwetkę.
- Melissa? - Lily podeszła do niewysokiej dziewczyny. Ta na dźwięk swojego imienia odwróciła się. Miała oliwkową karnację, ciemne oczy i brązowe włosy z blond końcówkami. Była ładna. Miała na sobie krótkie spodenki z wysokim stanem, czarne trampki i szarą bluzkę ze stokrotką. Włosy miała przewiązane niebieską bandanką co oddawało jej przywiązanie do Ravenclawu.
- Lily? Co się stało z twoimi włosami? Napadli cię Weasley’owie i zaszantażowali abyś wyszła za jednego z nich, a potem, gdy spałaś, przefarbowali cię na rudo? - zapytała śmiejąc się Krukonka. 
- Aż takiej tragedii to nie było. Rosie zemściła się na mnie za wakacyjną metamorfozę garderoby, to długa historia - zaśmiała się Lil. - Czemu nie widziałam cię na uczcie? 
- Bo spóźniłam się na pociąg i dotarłam dopiero po uczcie - wyjaśniła Melissa. 
Dziewczyny usiadły na zielonym kocu i rozmawiały dobre pół godziny, popijając piwo kremowe, czy inne trunki. Dzieliły się wspomnieniami z wakacji, opowiadały historie i uzupełniały brak kontaktu przez ostatnie miesiące. Znały się od pierwszego roku. Szybko złapały kontakt. Nie łączyła ich większa przyjaźń. Kolegowały się, były swoją odskocznią od własnych domów, przyjaciół otoczenia. Mogły ze sobą rozmawiać o wszystkim i miały pewność, że nikt się nie dowie o ich tematach. Melissa była jedyną osobą z poza Slytherinu, z którą Lily w jakikolwiek sposób mogła się dogadać. 
__

Rosie założyła słuchawki od swojego odtwarzacza MP3 i zaszyła się w kącie, głaszcząc widmową wiewiórkę. Bardzo jej się nudziło. Pomimo wielkiego przyjęcia, ona wolałaby siedzieć z butelką zakazanego trunku i podrzucać poduszką. Nie mogła… Nie potrafiła się bawić ze świadomością posiadania horkruksa na nadgarstku. Wolała spędzić wieczór na rozmowie ze samą sobą, odreagować, a później nie pójść na lekcje i zwalić to na ból brzucha. Jednak była tutaj. Z wiewiórką na kolanach. Widok rozbawionych ludzi przyprawił ją o mdłości. Głośno wzdychając, popatrzyła w rozgwieżdżone niebo, które było tylko złudzeniem, wytworzonym przez Pokój Życzeń, na suficie. 
__

Nella w jednej chwili zapomniała o strudzeniach dzisiejszego dnia… o siostrze, o tajemnicach, a przede wszystkim o nich. Stała właśnie, opierając się o drzewo, trzymając pierwszego, nie zaczętego jeszcze drinka, w ręku. Zastanawiała się, gdzie zniknął James. W końcu zostawił ją tutaj, prosząc, aby chwilę poczekała. Nie miała ku temu oporów, w końcu mu ufała, prawda? Zamieszała trunkiem, delektując się jego zapachem. Miała właśnie wziąć potężnego łyka płynu, gdy ktoś pociągnął ją za rękę, na parkiet-polanę. Plastikowy kubek poleciał na ziemię, niknąc w podłożu. Złotooka spojrzała ze zdumieniem na swojego nowego partnera, który objął ją mocno w talii… że też akurat teraz musieli zagrać wolnego! 
- Fred!? Myślałam, że zostałeś w dormitorium! - mimo spokojnej piosenki szatynka musiała się trochę natrudzić, aby chłopak ją dosłyszał. 
- Miałem, ale James po mnie przyszedł! - Nella pokiwała głową w odpowiedzi. Kiwali się przez chwilę w rytm Ed’a Sheerana. Gdy piosenka dobiegła końca, Fredrik zaczął:
- Masz może ochotę na jakiegoś drinka? 
- W sumie to chyba tak - uśmiechnęła się lekko, idąc za nim. Ciekawe co z James’em… 
__

Po tym jak Melissa poszła do swoich znajomych, Lily została sama. Poszła do baru i poprosiła o coś mocnego. Wypiła drinka jednym tchem i poprosiła o następnego, którego też szybko wysączyła. Wzięła jeszcze jedną butelkę trunku odeszła od baru, po czym usiadła pod jednym z drzew. Patrzyła na tych wszystkich bawiących się, beztroskich ludzi i zastanawiała się czemu ona nie może być taka jak jak oni. Wolni, bez poważnych problemów. Wypiła całą butelkę i wrzuciła ją do pobliskiego kosza. Nie potrafiła się tak całkowicie wyluzować, grała, że wszystko jest dobrze, a tak na prawdę rozpadała się w środku. Odcinała swoje uczucia, starała się nie myśleć, nie zastanawiać i alkohol jej to ułatwiał. Musiała się dzisiaj wyluzować jeśli w następnych dniach chce porozmawiać z dziewczynami o tym co się stało. Nagle do Ślizgonki dosiadł się Nott z butelką w ręce. 
- Cześć, jak impreza? - zapytał się chłopak i napił się z butelki. 
- Tak sobie - odpowiedziała beznamiętnie.
Timothy podał dziewczynie swoją butelkę.Ta wzięła duży łyk i oddała szkło Ślizgonowi. 
- Dobre. Co to jest? - zapytała, oblizując wargi. 
- Czysta z Miętą. Dobre, ale ostatni Arbuzowy Eksperyment był lepszy - powiedział chłopak. 
- Masz rację, był o dużo lepszy. Szczerze mówiąc, był lepszy od większości rzeczy jakie piłam. Nawet moja ukochana Krwawa Zemsta nie jest taka dobra - dziewczyna oparła głowę o pień i przymknęła oczy. 
- Ha! - Tim dumnie wypiął pierś, przyjmując komplement dotyczący jego drinków. 
- Podniosę twoje ego. Jesteś najlepszym barmanem jakiego znam, może oprócz Rosie, jej nigdy nie pobijesz - skwitowała lekko wstawiona Ily. - A tak właściwie to co robiłeś przez wakacje, bo praktycznie chyba tylko dwa razy się spotkaliśmy, a w pociągu… sam wiesz, inne przedziały i tak dalej. 

- Yhym - odparł, po czym zaczął długi wywód, zdając relację z wolnych dni. Lily słuchała go piąte przez dziesiąte i tylko co chwilę kiwała głową, że rozumie, bądź przytakiwała koledze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz